Edyta Borowicz-Czuchryta – ambasadorka i entuzjastka eTwinning

Edyta Borowicz-Czuchryta – ambasadorka i entuzjastka eTwinning

Edyta Borowicz-Czuchryta – ambasador programu eTwinning w województwie lubelskim, nauczyciel j. angielskiego w Szkole Podstawowej w Szczekarkowie i Publicznym Gimnazjum w Niedźwiadzie, zdobywca wielu Krajowych i Europejskich Odznak Jakości oraz nagród (nie tylko eTwinning).

Poniższego wywiadu udzielała nam na raty, pomiędzy swoimi licznymi zajęciami. Warto jednak było czekać. Przeczytajcie i przekonajcie się o tym sami.

“…A tak swoją drogą to wiesz, cieszę, się że wpadłaś na pomysł tak szalony, żeby przeprowadzić ze mną ‘to coś’, bo chyba trudno nazwać to wywiadem… Odpowiadając na te pytania człowiek uświadamia sobie, jakie to mnie szczęście dotknęło, że mogłam spotkać na mojej drodze, i prywatnej, i tej zawodowej, tylu fantastycznych ludzi. Czymś fenomenalnym dla mnie było i jest nadal to, że mogę współpracować z tak świetną młodzieżą. Każdy wnosi w moje życie coś wyjątkowego i uczestniczy w procesie formowania mnie i mojej osobowości. Dzięki wam wszystkim jestem taka jaka jestem i … dobrze mi z tym…”

Od jak dawna w działasz w eTwinning?

Moją przygodę z eTwinningiem rozpoczęłam w 2009 roku.

Dlaczego się zaangażowałaś? Czym eTwinning przyciągnął Twoją uwagę?

Zaangażowałam się, ponieważ byłam i jestem trochę niecierpliwa. Jak większość, nie lubię czekać… Wzięłam udział w seminarium kontaktowym na Majorce. W oczekiwaniu na wyjazd napisałam do kilku uczestników jeszcze przed seminarium i tak powstała grupa partnerska. Kiedy się spotkaliśmy, wiedzieliśmy, że to jest to i uda nam się. Od razu przeszliśmy do działania. Przygotowaliśmy projekt Comeniusa i aplikowaliśmy. Najlepsze przed nami: oczekiwanie i rwanie płatków z kwiatków: uda się… nie uda się… Każdego dnia wysyłałam do szkół partnerskich maile, że musi się udać, żeby dodać im trochę otuchy. Chciałam utrzymać kontakt. Utrudniony był kontakt wzrokowy, więc zasypywałam ich mailami. Wówczas Aleksander, nauczyciel ze szkoły w Holandii, zaproponował mi, żebyśmy zrealizowali projekt eTwinning. Przyznaję, że nie miałam zielonego pojęcia o czym rozmawiamy, ale oczywiście zgodziłam się natychmiast, choć byłam nieco przerażona. Jednak grunt to fenomenalny „guru”, który zatroszczy się o najmniejsze szczegóły. Aleksander był niesamowicie cierpliwy. Nasz projekt Virtual Journey through the Netherlands & Poland rozwijał skrzydła. To było tak niesamowite, że przestałam czekać na tego Comeniusa. Dwie grupy, one to one, losowo przyporządkowane odkrywały przed sobą dwa różne światy – połączone wspólnymi marzeniami, zainteresowaniami. Taka miłość od pierwszego wejrzenia. A potem pierwsza Krajowa Odznaka Jakości i już nie można było przestać.

Kiedy pierwszy raz usłyszałam od Aleksandra o eTwinningu urzekła mnie już sama nazwa, chociaż to zbyt mało, żeby się w coś zaangażować. Ale za tą nazwą był człowiek, który wypowiedział to w tak magiczny sposób, był tak przekonywujący, że nie było innej możliwości, jak podjąć wyzwanie bez pytania o szczegóły. I to jest sedno tego, co chciałabym przekazać wszystkim, którzy mają jakiekolwiek wątpliwości. eTwinning to nie program, projekt, forma, kształt – to jest coś czego nie można zważyć, zmierzyć, dowolną ilość razy powtórzyć. To jest coś, co nie poddaje się żadnym wymiarom… Za tym słowem pełnym magii jest ogrom fantastycznych ludzi, którzy podejmują wyzwania i robią fantastyczne rzeczy.

Jakie projekty zrealizowałaś do tej pory i które możesz zaliczyć do swoich ulubionych (i dlaczego?)

Każdy projekt wnosi coś nowego, coś innego w nasze doświadczenie. Projektem, który zmienił moje życie prywatne i zawodowe był projekt Virtual Journey through the Netherlands and Poland. Był to mój pierwszy projekt eTwinning, który odkrywał przede mną zakamarki, tajniki i magię Programu. Jak już wspomniałam, najpierw się zgodziłam, a potem zapytałam: a co to takiego? I dalej już było, chciałoby się powiedzieć, że z górki, a tymczasem ja powiem, że pod górkę. I to było w tym wszystkim rewelacyjne, ponieważ zawsze wolałam wspinać się niż schodzić ze szczytu. Moje życie prywatnie  wzbogaciło się o nowe przyjaźnie, a zawodowo odkryłam całkiem nowy świat poza swoją szkołą i klasą. Odkryłam go również dla moich uczniów.
Pierwszy projekt, pierwsza Krajowa Odznaka Jakości i pierwsze wyróżnienie w konkursie Nasz Projekt eTwinning. To był dla mnie pierwszy zdobyty szczyt i wyjątkowa motywacja, do dalszej wspinaczki.

My Village – kolejny projekt, który realizowaliśmy we współpracy ze szkołą z Turcji, Portugalii, Włoch, Rumunii i Słowacji. Poznałam wówczas Dery – nauczycielkę z Turcji, od której nauczyłam się kolejnych fantastycznych rzeczy. Wszystkie szkoły pochodziły z terenów wiejskich i głównym celem było porównanie na ile nasze otoczenie jest podobne, a na ile nas wyróżnia spośród innych. Wyszukiwanie podobieństw i różnic zaowocowało kolejną Krajową Odznaką Jakości, a ciężka praca i całe zaangażowanie młodzieży w realizację projektu doprowadziło nas do zwycięstwa w konkursie Eduinspiracje. Dzięki temu projektowi otrzymałam również European Language Label.

W tym samym czasie realizowaliśmy drugi projekt My Environment in the Alphabet ze szkołą z Czech i z Włoch. Wspólnie odkrywaliśmy świat, nasze otoczenie podążając kodem alfabetu. Rezultatem tej współpracy był polsko-czesko-włosko-angielski Słownik pierwszego kontaktu. Młodzież z krajów partnerskich wspólnie opracowała taki słownik multimedialny, żeby przełamywać bariery językowe. Efekt – kolejna Krajowa Odznaka Jakości i pierwsza Europejska Odznaka Jakości. Inni też docenili naszą współpracę przyznając wyróżnienie w konkursie Eduinspiracje.

Kiedy wydaje nam się, że to, co osiągnęliśmy to już szczyt możliwości, wtedy kolejne doświadczenia dowodzą, że warto jednak spróbować jeszcze raz, troszkę bardziej… Każde wydarzenie związane z odznaką jakości, z tym, że ktoś docenia Twoją pracę w konkursie stanowiło dla mnie drogowskaz potwierdzający, że podążam we właściwym kierunku.

Nie potrafię określić, który z projektów jest moim ulubionym. Każdy był wyjątkowy. Za każdym razem, kiedy udaje mi się obudzić w uczniach wewnętrzną potrzebę działania i współpracy rodzi się coś niezwykłego. Ale ta motywacja musi pochodzić z nich samych, nie ze mnie. Nauczyciel powinien być tu zapalnikiem, pierwszym ogniwem w reakcji łańcuchowej.

Dzięki tym wszystkim działaniom zostaliśmy zauważeni również przez nasze środowisko lokalne, które dało nam fundusze, dzięki którym mogliśmy przenieść wirtualną współpracę w bardziej realny wymiar. Wyjazd na warsztaty do naszej szkoły partnerskiej w Czechach to była nasza nagroda

To już całkiem sporo sukcesów w związku z realizacją projektów eTwinning. Któryś był dla Ciebie szczególnie ważny?

Tak całkiem serio żadnego z tych projektów nie nazwałabym moim sukcesem. Nie byłoby nas – nauczycieli, gdyby nie uczniowie. Oni są moją motywacją. I nigdy nie odważę się przypisywać sobie ich osiągnięć i ich ciężkiej pracy włożonej w realizację projektów. Powiedzmy sobie szczerze, gdyby sami nauczyciele realizowali te projekty, to mijałoby się to z celem. Te projekty są dla młodzieży, my jesteśmy jedynie ich wsparciem, koordynatorem tego całego zamieszania.

Całkiem przypadkiem pewnego dnia, tuż przed wyjazdem do Czeskiej Lipy, zauważyłam konkurs ogłoszony na najbardziej innowacyjną szkołę w Polsce i pomyślałam: Skoro realizujemy tak fantastyczne rzeczy jakimi są nasze projekty eTwinning wykorzystując do ich realizacji najnowsze technologie, to czemu by o tym nie opowiedzieć szerzej dając szansę szkole? Ruszaliśmy pełną parą – formularz, film i… czas oczekiwania. Na szczęście nie mieliśmy dużo czasu na stres, ponieważ wszystko kręciło się wokół przygotowań do wyjazdu do Czeskiej Lipy. W drodze powrotnej otrzymaliśmy telefon, że jesteśmy w gronie 5 laureatów. Muszę przyznać, że nas to zaskoczyło – gimnazjum z terenów wiejskich, jakaś Niedźwiada, dostaje się do grona laureatów? Osiągnięcie niesamowite dla mnie, dla młodzieży, dyrekcji, grona pedagogicznego, rodziców uczniów, którzy nas bardzo wspierali i angażowali się w naszą działalność.

Tym większe było nasze zdziwienie na Zamku w Warszawie, kiedy przedstawiciel firmy Microsoft ogłosił, że to właśnie Gimnazjum w Niedźwiadzie zdobywa tytuł Najbardziej Innowacyjnej Szkoły w Polsce. Chyba nasze zaskoczenie było bardzo widoczne, bo szybko usłyszeliśmy wyjaśnienia: Nieważne jest to co w szkole mamy, ale ważne jest co robimy i jak wykorzystujemy te zasoby! Ale to wszystko dzięki młodzieży i ich fenomenalnemu zaangażowaniu we współpracę ze szkołami europejskimi podczas realizacji projektu eTwinning.

Przeszło rok temu uczestniczyłam w seminarium kontaktowym na Malcie poszukując nowych szkół partnerskich do współpracy. Tam też dowiedziałam się od nauczycielki z Włoch, że w tym roku w Mediolanie, organizowana jest Ogólnoświatowa Wystawa EXPO 2015 i w ramach tego włoskie ministerstwo edukacji i organizatorzy EXPO przygotowali dla szkół z całego świata program Togetherinexpo2015. Wystarczyło zarejestrować szkołę, co też po powrocie z Malty uczyniłam. Chętnych do realizacji misji nie brakowało. 8 miesięcy, 95 zrealizowanych misji i osiągnęliśmy kolejny szczyt w zmaganiach ogólnoświatowych. Spośród 2765 szkół z całego świata, zarejestrowanych w programie, to właśnie my, w czerwcu 2015 roku, zajęliśmy I miejsce. Nagrodą był wylot 13 uczniów  na Expo 2015 w Mediolanie. Ale to właśnie dzięki projektom eTwinning młodzież tak fenomenalnie rozwinęła umiejętności techniczne, które umożliwiły im realizację misji na poziomie zapewniającym wygraną. A na EXPO 2015 spotkaliśmy również wielu eTwinnerów z Europy. I po raz kolejny powtórzę – nikt nie ma wątpliwości, że było warto.

Jak zachęcasz uczniów do pracy w projekcie?

W mojej klasie, szkole już pod koniec roku szkolnego uczniowie przychodzą do mnie i pytają: Co dalej? Jaki kolejny temat? Jaką część Europy dalej atakujemy i odkrywamy? Z czym się będziemy zmagać? Czy ja też mogę się dołączyć? Moim zadaniem jest tylko udzielać w miarę konkretnych odpowiedzi na te pytania, aby utrzymać zainteresowanie wśród uczniów. I tak z początkiem września to nie ja poszukuję uczniów chętnych do współpracy – to oni poszukują mnie.

Ale nie zawsze tak było. Dawno temu twierdziłam, że nauka jest ciężką pracą, zwłaszcza dla tej części młodzieży, która stara się sprostać wszystkim wyzwaniom, jakie stawiają nauczyciele twierdząc, że jego/jej przedmiot jest królową wszystkich nauk. I kiedy tak kilkunastu nauczycieli powtarza to motto, przed uczniami jest ogrom pracy. Tym bardziej trudnym zadaniem jest angażowanie ich do dodatkowych zadań. Ktoś powie, że można ich jakoś motywować. Tak owszem, to działa, ale zawsze to będzie moja motywacja i może jej nie starczyć na zbyt długo. Wówczas sobie pomyślałam, że będę starała się budzić w młodzieży ich wewnętrzną motywację do podejmowania nowych wyzwań. Za każdym razem starałam się też nagradzać ich zaangażowanie i dodatkowy trud, jaki podejmują. Pamiętam mój pierwszy projekt polsko-holenderski. Po tym jak zgodziłam się z Aleksandrem na realizację projektu eTwinning zaczęłam poszukiwać uczniów opowiadając im o nowych przyjaźniach, o współpracy, o odkrywaniu nowych przestrzeni w świecie, tak nie do końca mając pojęcie co przed nami. W tym czasie wspólnie z Aleksandrem przygotowywaliśmy projekt. Im bardziej w to wchodziłam, tym większą abstrakcją wydawało mi się to wyzwanie. I wówczas jedna z moich uczennic uśmiechnęła się widząc to zamieszanie i mówiąc: Kto jak nie my? Przecież musimy się pokazać z jak najlepszej strony. I tak to się zaczęło, bo przecież kto jak nie my? Radość jaką, miała młodzież z powodu kontaktów z uczniami z Holandii była niesamowita. Wszystko zaczęło toczyć się własnym życiem. Zaczynało się od 5-osobowej grupy. Z każdym kolejnym zadaniem, o którym opowiadali kolegom, przybywało chętnych do działania.

Wszystko co robię jest moją pasją. Staram się cały czas, aby szkoła nie była nudnym miejscem przetrwania, ale tą przestrzenią, w której wszystko może się zdarzyć… jak teatr. Wyszukuję konkursy, w których bierzemy udział prezentując nasze wypracowane rezultaty i kiedy okazuje się, że wygrywamy zawsze podkreślam, że to sukces młodzieży. Młodzież jest moim wyzwaniem i moją własną motywacją – nie byłoby nas, gdyby nie oni. Są bardzo elastyczni, chętni do współpracy, ale nie będą współpracować, jeśli nie zostaną odpowiednio poprowadzeni. Potrzebują wsparcia, czekają na zielone światło, że jest coś co trzeba wykonać, nad czym trzeba się pochylić. Jeżeli zaprezentujemy im konkretny pomysł, zrobimy to w intrygujący sposób i damy im odczuć pasję, którą sami w to wkładamy, to wszystkie drzwi staną przed nami otworem – zawsze znajdą się uczniowie, którzy pójdą za nami.  Nawet jeżeli na początku jest to tylko trzy osoby to już warto, ponieważ za chwilę może się okazać, że te trzy osoby stanowią już 10-osobową, rozwojową grupę!

Jak Twoi uczniowie reagują na działania projektowe?

Ich reakcje są bardzo spontaniczne. Zawsze warto obserwować młodzież, w kontekście elastyczności projektów eTwinning. Na każdym etapie i w każdym działaniu możemy je modelować. Często zdarzało mi się tak, że na poszczególne działanie “moje gwiazdy zaczynały kręcić nosem”. Czasami, aż bałam się pytać w czym rzecz… Często chodziło o to, żeby podejść do tematu trochę inaczej, że chcieliby zaskoczyć szkołę partnerską, bo tak będzie ciekawiej! Tak jak każdy, oni też lubią mieć własne zdanie i gwarantuję, że z o wiele większą pasją będą realizowali takie autoryzowane zadania projektowe, ponieważ będą mieli poczucie, że to ich dzieło. Zdarzało się w przeszłości, że byłam zdecydowana, żeby nie modyfikować. Brakowało czasu, wydłużała się realizacja… myślałam nie warto. Ale wszyscy się męczyliśmy. Dzieciaki się męczyły, ponieważ coś zostało im narzucone, a ja się męczyłam widząc ich reakcje i spojrzenia, jakimi mnie obrzucali… To było kompletnie pozbawione sensu. Przecież projekt eTwinning jest przede wszystkim dla nich, a nam wszystkim ma sprawiać przyjemność. Co więcej, jeżeli w ten sposób mogą uczyć się wyrażać swoje zdanie, podejmować twórcze i kreatywne wyzwania, to nie blokujmy im tego. Każdy pomysł się liczy!!! Problem by był, gdyby nie mieli żadnych pomysłów.

Skąd czerpiesz pomysły, energię i ten entuzjazm?

Entuzjazm czerpię z tego, że czasami coś się mi udaje. Zawsze będę też podkreślała, że wszystkie osiągnięcia, te mniejsze i te większe, są wynikiem, rezultatem współpracy z młodzieżą i podejmowanych przez nich wyzwań. Współpracując z nimi uczymy się siebie nawzajem. Oni zarażają mnie swoją radością i entuzjazmem, a ja nie bronię się przed tym. Kiedy oni widzą, że ktoś ich słucha i akceptuje lub dyskutuje nad ich pomysłami, to wówczas starają się mówić bardzo mądrze, dojrzale. To rozwija w nich umiejętność dyskusji, retoryki, ciekawość świata. Zawsze musimy pamiętać i podkreślać, że projekty eTwinning to współpraca między młodzieżą z różnych zakątków kraju i Europy, a nie między nauczycielami. My jesteśmy ich wsparciem. Czasami tylko staram się pomagać szczęściu opowiadając o ich wyczynach czy też opisując ich działania w formularzach konkursowych.

Czasami dochodzę do wniosku, że jako nauczyciel realizuję moje pomysły, za którymi kryje się wszystko to, czego ja nie miałam będąc uczniem. Brakowało mi wzmocnień pozytywnych – staram się więc teraz dbać o to, aby doceniać wszelkie starania uczniów. Brakowało mi projektów, nowych wyzwań i to jest to, co mogę zaproponować teraz młodzieży. Oni bardzo tego potrzebują. Gdyby było inaczej, nie garnęli by się po kolejne działania, zadania. Dopóty, dopóki chcą, ja będę starała się wychodzić im naprzeciw. Przecież przez ten cały czas uczymy się nawzajem. Dlatego też ja potrzebuję ich, a oni potrzebują mnie. Nie byłoby nas nauczycieli, gdyby nie uczniowie. Oni są moją motywacją.

Fenomenalnym źródłem pomysłów są też spotkania z nauczycielami podczas konferencji, seminariów kontaktowych krajowych i zagranicznych. Wówczas słuchając o ich działaniach, o tym co zrobili, a co jeszcze przed nimi, chylę czoło i wracam do siebie z nową energią do pracy. Przecież jeszcze tyle przede mną.

Czasami zaczynam skupiać się nad brakiem czasu, nadmiarem zadań do wykonania… Mam wówczas wrażenie, że brakuje mi inspiracji. Więc rozglądam się dookoła – życie jest moją inspiracją – najfaniejsze w życiu jest życie. Paradoksalnie, czasami sama nuda, zmęczenie jest źródłem chęci do podjęcia działania.

Oczywiście zawsze można powiedzieć nie mam czasu, poprawnie realizuję swoje obowiązki i to mi wystarcza. Pewnie, że tak można, tylko czy najważniejsze jest to co nam wystarcza?

Co planujesz teraz?

Zawsze unikam pytania o moje plany. Brzmi to tak jakby się coś skończyło i muszę coś zaplanować, i jeszcze opowiedzieć o tym. A to wszystko to jest taka nasza codzienność. Planuję pójść jutro do pracy i po jutrze też. Zbliża się koniec semestru, więc jak każdy będę musiała uporać się ze stosem dokumentów w tak zwanym międzyczasie. Przygotować pracę konkursową, ponieważ ze Szkołą Podstawową w Szczekarkowie uczestniczymy w konkursie. Test już zdaliśmy, film przygotowaliśmy, jeszcze tylko muszę napisać jakiś elaborat. Chciałabym zorganizować fenomenalne warsztaty, jak co roku, z wolontariuszami z Fundacji Szumana. W związku z tym przygotowuję konkursy wiedzy i plastyczne dla szkół. Realizujemy projekt eTwinning – wariacje wokół Czerwonego Kapturka i wpływ teatru szkolnego na proces dydaktyczny. I to wszystko się dzieje. Nawet nie wiem ile kwestii pominęłam, ale staram się panować nad tym wszystkim. Wstaję rano i nie wiem do końca co mi przyniesie dzień. Tak jak historia z Togetherinexpo2015. Usłyszałam, zarejestrowałam szkołę, ot tak. Dałam im, i sobie szansę, i w kilka miesięcy później, jako drużyna miesiąca, zwiedzaliśmy w nagrodę EXPO 2015.

Dlatego właśnie trudno jest mi mówić o planach. Planuję realizować wszystkie rozpoczęte przedsięwzięcia i te, o których jeszcze nie wiem, a które już niebawem odkryję i dojdę do wniosku, że warto o to walczyć. Chcę realizować wszystko to, co sprawi, że dzieci i młodzież z wiejskich terenów, małych miejscowości będą mieli takie same szanse w odkrywaniu świata jak ci z wielkich miast. Chcę im pokazywać, że świat nie kończy się na ich podwórku, czy ulicy. Zawsze staram się podejmować takie działania, które będą im otwierały okna na świat, które będą sprawiały, że szkoła nie będzie nudnym miejscem przetrwania, ale tym miejscem, gdzie wszystko zdarzyć się może.

Dobre rady dla poczatkujących eTwinnerów?

Najważniejsze w tym całym szaleństwie jest nasza otwartość na podejmowanie nowych wyzwań. Nauczyciele boją się narzędzi, które wydają im się skomplikowane. Trzeba się przełamać i wracając do domu usiąść do komputera i pobawić się eTwinning Live – przestrzenią, w której funkcjonuje ogrom fenomenalnych ludzi. Jeżeli pojawi się problem, pytanie, nie można się wahać i zwlekać, tylko trzeba pisać, dzwonić do przedstawicieli regionalnych, do fantastycznych pracowników NSS, którzy zawsze będą walczyli o każdego eTwinnera doradzając, pomagając i wspierając. A jeżeli nadal masz wątpliwości, przyjedź na warsztaty jednodniowe do Warszawy – poćwiczysz, poznasz innych ciekawych ludzi i zobaczysz, że z każdym dniem będziesz odkrywać nowe możliwości, nowych bohaterów, nowe źródła inspiracji. Nie poddawajmy się w naszych staraniach. Nie bójmy się korzystać z tych wszystkich możliwości jakie nam oferuje otoczenie. Starajmy się być ciekawi dla naszych uczniów, wówczas oni sami będą garnęli się do nas, żeby z nami współpracować, a po latach to TY będziesz tym nauczycielem, który będzie im pierwszy przychodził na myśl.

Czego powinni unikać?

Realizując projekty zawsze należy pamiętać, że są to projekty partnerskie i należy je realizować we współpracy. Nie możesz zapominać o partnerach, zarówno o nauczycielach, z którymi realizujesz projekt, jak i o uczniach. Nauczyciel jest tylko koordynatorem i wsparciem. Natomiast odpowiadając na pytanie – należy unikać zapominania… Dziwnie brzmi, ale jest to podstawową ideą. Zawsze potrzebny jest kontakt, żeby ten projekt żył. Nie można zrealizować projektu eTwinning samodzielnie tak jak nie można wyjść za mąż samodzielnie. W każdym partnerstwie trzeba zabiegać i troszczyć się o dobre relacje i atmosferę. Wówczas realizacja każdego projektu będzie przyjemnością.

Po ostatnich warsztatach w jednej ze szkół podstawowych po raz pierwszy spotkałam się z zarzutem, że to wszystko nie zmierza do niczego dobrego. Wszędzie tylko te narzędzia TIK i w ogóle, a dzieci nie potrafią czytać i pisać. Im w ogóle się nic nie chce. Tylko te komputery i komputery… Nie ukrywam, że byłam zaskoczona, ponieważ po raz pierwszy znalazłam się w takiej sytuacji. Był to może i jeden oderwany głos, wobec zainteresowania pozostałych, ale muszę przyznać, że dość donośny.

Na zakończenie odniosłam wrażenie, że udało mi się wyjaśnić to co chciałam, ale za każdym razem kiedy wracam do tej sytuacji wiem jedno, że prawdą jest, iż zanika dbałość w naszej edukacji formalnej o podstawowe umiejętności czytania i pisania. Aczkolwiek przyczyną nie jest do końca rozwój i postęp cyfryzacji i komputeryzacji. Może więcej czasu musimy poświęcać na doskonalenie tych jakże podstawowych umiejętności. Przecież, żeby nauczyć się pracy z tekstem, najpierw trzeba wiedzieć o czym jest ten tekst. Żeby nauczyć się czytać między wierszami, najpierw trzeba wiedzieć o czym mówią te wiersze. Nie będę polemizowała również z tym, że trudno jest teraz zmotywować młodzież do dodatkowych działań i wyzwań, ponieważ mnóstwo czasu spędzają oni przy komputerach i właściwie to już na nic więcej nie starcza im tego czasu. Ale po raz kolejny – jeżeli nie będziemy podejmowali wyzwań i nie będziemy się starali nadążać za dziećmi i młodzieżą komunikacja na linii nauczyciel – uczeń będzie zaburzona. To my musimy podejmować wyzwania i starać się dotrzymywać kroku naszym podopiecznym.

Większość z nas już opanowała do perfekcji tekst mój przedmiot jest królową wszystkich nauk. I nie ważne czy to mówi matematyk, polonista, fizyk, czy nauczyciel języków obcych. Każdy ma poniekąd rację, tylko dlaczego my na samym początku już chcemy zniechęcić ucznia do siebie? Musimy sobie uświadomić, że to my mamy większe problemy z nowymi technologiami niż uczniowie i to właśnie dla nas jest wyzwanie. To szkoła, jako placówka oświatowo-dydaktyczna ma za zadanie nauczyć ucznia, w jaki sposób kreatywnie można te narzędzia wykorzystywać. Program eTwinning świetnie w te zadania się wpisuje i daje ogrom możliwości rozwoju również dla nauczyciela, który ma bezpośredni wpływ na ucznia.

Jeżeli nauczyciel okaże się jednostką interesującą dla ucznia, ten sam przyjdzie i będzie chciał współpracować. Teraz często słyszę jak zaskakują innych nauczycieli przygotowując, np.: fenomenalne prezentacje w Prezi. Zaskoczenia tego typu owocują ocenami celującymi z innych przedmiotów. Uczniowie zaczynają więc poszukiwać nowych rozwiązań. Odkrywają nowe przestrzenie i możliwości wykorzystania narzędzi TIK w edukacji, w życiu codziennym. Dzięki temu o wiele łatwiej i z większą wyrozumiałością podchodzą do Ciebie jako do osoby wymagającej. Łatwiej im pogodzić się z tym, że kiedy się śmiejemy to się śmiejemy, ale kiedy jest czas na ciężką pracę, jaką jest nauka, to się uczymy. W tej przestrzeni nie bardzo możemy polegać na rodzicach, którzy pracują i są bardzo zajęci, albo nigdy nie mieli czasu na opanowanie sprzętu komputerowego. Jeżeli szkoła nie pokaże uczniom możliwości wykorzystywania komputera czy tabletu, to wtedy sprzęt, który posiadają w domu będzie służył tylko do grania.

Im wcześniej uświadomimy sobie, że nauczyciel jest zawodem, który musi nadążać za nauką, rozwojem i osiągnięciami naszych czasów i będziemy cały czas starali się rozwijać i odpowiadać pozytywnie na wyzwania jakie stawia przed nami XXI w. tym mniej będziemy się borykali z trudnościami w naszej pracy. To zdecydowanie nie jest tak, że uczniowie nie chcą współpracować. Zorganizuj coś a zobaczysz, że nie jesteś sam. Oni tylko czekają na nasz gest, nasz pomysł. Ale to naszym zadaniem jest wskazywać im, jak można wykorzystywać możliwości stwarzane przez otoczenie. Owszem, nie mówię, że wszyscy od razu będą chętni. Ale jeżeli wydaje ci się, że ta dzisiejsza młodzież w ogóle nie jest chętna, to zastanówmy się co takiego interesującego my im oferujemy, na ile jest to dla nich atrakcyjne i w jaki sposób ich zachęcamy do działania. Weryfikacja może się okazać trochę brutalna dla nas samych, kiedy to dojdziemy do wniosku, że może te metody i zabawy sprzed 15 lat nie do końca trafiają do dzisiejszych uczniów. Może problem nie tak do końca leży po ich stronie – może czas najwyższy zmienić coś w nas samych.

Dlatego właśnie do wszystkich tych co się wahają – z doświadczenia wiem, że program eTwinning jest tym co pomoże nauczycielowi wzbogacić swój warsztat, da narzędzia, którymi każdy nauczyciel będzie w stanie zaimponować swoim uczniom. Program eTwinning daje również wsparcie. Tu działa zasada: wstąp, wybierz i weź dla siebie to czego potrzebujeszDopasuj to do swoich możliwości i działaj. Masz wątpliwości – pytaj. Nie masz pomysłu na projekt? – dołącz do cudzego.

Zachęcam wszystkich do podejmowania wyzwań i życzę powodzenia!

 

Rozmawiała:
Monika Regulska

Dodaj komentarz