Pilotaż programowania i eTwinning – pierwsze efekty i plany na przyszłość
Rafał Lew-Starowicz, zastępcą dyrektora Departamentu Podręczników, Programów i Innowacji w MEN, entuzjasta innowacji w edukacji zaangażowany we wprowadzanie nauki programowania do szkół, wspierający działania programu eTwinning.
Podczas poprzedniego spotkania rozmawialiśmy o uruchamianiu kampanii Pilotaż programowania i Programowanie z eTwinning. Obie kampanie działają już pół roku i w eTwinning pierwsze efekty są już widoczne. A jak wygląda to w Pilotażu programowania? Ile szkół przystąpiło do programu i ile z nich realizuje zaplanowane działania?
Zgłoszonych do programu mamy 1 600 szkół, tych które zdążyły w wyznaczonym terminie przesłać komplet dokumentów. A oprócz nich działa około 1 000 placówek, które mimo iż nie znajdują się na oficjalnej liście, realizują zamierzenia kampanii. Wszystkie te szkoły podejmują działania nie tylko w ramach pilotażu, ale również w ramach działań naszych partnerów, takich jak np. SPRUC (Szerokie Porozumienie na Rzecz Umiejętności Cyfrowych).
Już teraz zamieszczamy na naszej stronie pierwsze efekty w formie krótkich reportaży, zdjęć przesłanych przez szkoły. Najważniejsze w naszym mniemaniu były te, które umożliwiały nauczycielom rozwój umiejętności w zakresie programowania, czyli wszelkie inicjatywy organizowane przy udziale naszych partnerów. Było ich naprawdę dużo i były dobrze widoczne.
Jakiego rodzaju działania szkoły podejmują najczęściej?
Zwykle są to zajęcia z programowania prowadzone w trakcje lekcji przy użyciu różnych narzędzi. Na naszej stronie zamieściliśmy wiele gotowych przykładowych działań przypisanych do odpowiednich grup wiekowych. Widać, że nauczyciele często z nich korzystają. Część szkół ponadto zakupiła dodatkowe pomoce naukowe. Całość odbywa się w formie zabawy z użyciem rekomendowanych przez nas metod, bardziej angażujących, a mniej podawczych.
Pojawił się już feedback z kampanii? Szkoły zauważyły efekty wprowadzenia tych innowacji?
W tej chwili jesteśmy na etapie badania szkół, które brały udział w pilotażu. Przed jego rozpoczęciem przeprowadziliśmy ekspertyzę, która pozwoliła nam zapoznać się z sytuacją w szkołach, które przystąpiły później do projektu. Podobne badania zastosowaliśmy w grupie kontrolnej, która nie bierze udziału w kampanii. Teraz będziemy porównywać efekty. Przypomnę jednak, że pilotaż jeszcze się nie zakończył i te na pełne wyniki musimy poczekać.
W tej chwili wiadomo jednak, że szkoły, które przystąpiły do pilotażu i interesowały się omawianymi zagadnieniami po podpisaniu nowej podstawy programowej z informatyki, były zdecydowanie lepiej przygotowane do jej realizacji. Dodatkowo liczne konferencje regionalne, warsztatowe, działania e-learningowe organizowane w ramach naszej kampanii, umożliwiały im techniczne oswojenie narzędzi i tematu.
Z jakimi trudnościami szkoły i nauczyciele borykają się podczas realizacji zadań?
Te szkoły, które przystąpiły do pilotażu i zgłosiły plan innowacji, tych przeszkód na etapie wprowadzania raczej nie miały. Pojawiały się tylko bariery w kwestii ograniczonego czasu na zgromadzenie i przesłanie dokumentacji pozwalającej wziąć udział w projekcie. Później pojawiały się czasami trudności sprzętowe i z dostępem do sieci, co z kolei wyraźnie pokazało, że kwestie techniczne powinny zostać dopracowane przed lekcją, a te 45 minut powinno być wyłącznie na korzystanie z przygotowanego sprzętu.
Radzą sobie z tymi przeciwnościami?
W ramach zaplanowanych przez siebie działań jak najbardziej sobie radzą. Wiele szkół korzysta ze współpracy z różnymi fundacjami i stowarzyszeniami, które udostępniają przydatne materiały czy sprzęt urozmaicając swoje działania jeszcze bardziej. My sami nie mieliśmy sygnałów, żeby coś nie zadziałało. Szkoły bardzo chętnie korzystały z możliwości komunikowania się z nami przez stronę, często zadawano pytania. Dotyczyły one jednak najczęściej przystąpienia do pilotażu, korzystania z forum czy strony.
Sądzi Pan, że ta akcja ‘odczarowała’ nieco programowanie i przekonała nauczycieli, że nie muszą się go obawiać?
Częściowo na pewno. Nauczyciele, którzy interesowali się kwestią programowania mogli znaleźć wszystkie niezbędne informacje. Nadal jednak może istnieć problem dla tych, którzy pierwszy raz mają do czynienia z tematem. Może wynikać z ich mylnego postrzegania programowania, jako tworzenia skomplikowanych programów komputerowych wymagające biegłego posługiwania się językiem programowania, zamiast patrzeć na nie jak na kwestie budowania odpowiednich umiejętności, stawiania i rozwiązywania problemu z użyciem najbardziej optymalnego wyjścia – niekoniecznie przy użyciu komputera.
Tutaj cały czas widać, że większość nauczycieli angażujących się w proces wprowadzania programowania do szkół to informatycy. Ze strony nauczycieli innych przedmiotów zainteresowanie jest znacznie mniejsze. A programować przecież można na każdym przedmiocie. Zamieszczamy co prawda na stronie wszelkie niezbędne materiały, ale jednak trudno jest dotrzeć z naszym przekazem do tych nauczycieli. Być może jest to kwestia semantyki, zakorzenionych już skojarzeń. Mamy jednak nadzieję, że choć część z nich zapozna się z ich treścią i zobaczy, że programowanie to coś więcej niż komputer.
W ramach pilotażu udało nam się już w tym momencie zebrać wiele różnych pomysłów, na których mogliby się wzorować, zrozumieć na czym to właściwie polega, przełamać stereotyp i dostrzec, że tak naprawdę oni programują na co dzień nawet o tym nie wiedząc.
Chociażby gotując…
Dokładnie! Grając utwór muzyczny, planując uroczystości, organizując wycieczki szkolne.
Jak zatem, Pana zdaniem, przebiegać będzie wprowadzanie programowania do szkół na stałe? Będzie trudno, czy może jednak wszystko powinno przebiec w miarę gładko?
Zakładamy, że proces przejdzie spokojnie i bez zakłóceń. Mamy opracowane materiały merytoryczne, odbyło się ok. 160 konferencji szkoleniowych dla nauczycieli. Planujemy dalej rozwijać naszą ofertę dla kadry pedagogicznej.
Od września rozpoczynamy zajęcia z programowania dla nauczycieli z gmin wiejskich i miejsko-wiejskich koordynowane przez Ministerstwo Cyfryzacji. Kolejne konferencje w tym półroczu, około 60, organizowane przez koordynatorów do spraw innowacji w Kuratoriach Oświaty. Chcielibyśmy również, w ramach działań planowanych przez Ośrodki Doskonalenia Nauczycieli i związanych ze zmianami podstawy programowej, aby programowanie było jednym z głównych tematów. Myślimy więc cały czas o rozbudowywaniu oferty i docieraniu z informacją o możliwościach do kolejnych. Chcemy, aby nauczyciele mieli możliwość podejmowania kolejnych działań, które dostarczą im niezbędnej wiedzy i narzędzi.
Coraz więcej różnych instytucji angażuje się też w nasze aktywności. Jesteśmy np. w kontakcie z Wojewódzkimi Urzędami Marszałkowskimi. Chcemy, aby te wszystkie zaplanowane działania opierały się o jeden, zaproponowany przez nas standard i dostarczały spójnych, użytecznych wiadomości i umiejętności.
Skoro jesteśmy już przy sukcesach, efektach i współpracach… W ramach naszej kampanii Programowanie z eTwinning, która powstała, aby wspierać Pilotaż programowania, ponad 400 nauczycieli wzięło udział w seminariach szkoleniowo-kontaktowych. Założyli już 120 projektów i w wielu z nich programują. Czy obserwując działania szkół natknął się Pan na efekty wspomnianych działań?
Oczywiście. Na przykład podczas regionalnych konferencji organizowanych m.in. przez Kuratoria Oświaty. Miałem nie tylko przyjemność słyszeć o takich działaniach, ale również aktywnie w nich uczestniczyć. Na żywo widziałem takie warsztaty, słuchałem „incognito” opinii uczestniczących w nich nauczycieli. Byli pełni entuzjazmu, zainteresowania i motywacji. Myślę, że duży wpływ miał na to fakt, że warsztaty prowadzili sami nauczyciele, ambasadorzy programu eTwinning.
Bardzo się cieszę z tych działań, bo widzę, że potencjał eTwinning jeszcze nie jest w pełni wykorzystany. Wielu nauczycieli o nim nie wie, nie zna możliwości, które oferuje. A przez takie spotkania i uświadomienie jak wielu innych nauczycieli już z tego korzysta w procesie edukacyjnym, zachęci kolejne osoby do zaangażowania się i wzbogacenia swojego warsztatu.
Poza tym kampania to doskonała forma promocji naszych działań na arenie międzynarodowej. Szkoły z innych krajów mogą dzięki temu poznać bliżej nasze projekty. Głęboko wierzę, że rozwijając program eTwinning, naukę programowania, sprawimy, że polskie szkoły staną się przykładem dla innych szkół w Europie.
My również jesteśmy o tym przekonani. Planujemy więc kolejne seminaria. Zachęciłby Pan nauczycieli do udziału?
Zdecydowanie tak! Trzeba pamiętać o tym, że działania podejmowane w ramach kampanii Programowanie z eTwinning są bardzo silnie powiązane z tym, co jest w nowej podstawie programowej i na pewno pomogą w jej wdrożeniu. Dodatkowo bycie częścią społeczności eTwinning, włączenie się w realizowane działania bardzo pozytywnie może oddziaływać na codzienną pracę nauczyciela. Udział w takim spotkaniu to pierwszy krok, aby się na stałe zaprzyjaźnić z eTwinningiem.
Z myślą o nauczycielach, którzy nie mogą wziąć udziału w konferencjach opracowaliśmy też inne, bardziej stacjonarne metody rozwoju. Na przykład scenariusze lekcji muzyki czy matematyki traktujące o nauce programowania bez komputera. A także kursy online dotyczące kodowania, które ukończyło już 1160 nauczycieli. Miał Pan możliwość się z nimi zapoznać?
Oczywiście. Kursy on-line to, moim zdaniem, przyszłość. Mówiąc o nich w kontekście naszych działań, np. przyłączania szkół do szerokopasmowego internetu, to będzie forma, z której najłatwiej będzie korzystać. O zaletach e-learningu można mówić godzinami, ale jedną z najistotniejszych kwestii w tym momencie jest możliwość powrotu do najważniejszych zagadnień, interesujących nas szczegółów, ponownego przećwiczenia.
Poza tym jest jeszcze kwestia upowszechniania. Lokalne eventy mają określony zasięg i odbiorców. Pojawiają się kwestie logistyczne, delegacje, ograniczenia czasowe. A kurs on-line faktycznie pozwala nam uniknąć tych niedogodności, jest nieodzowny w takiej sytuacji. Pewnymi barierami mogą być dostęp do internetu, czy brak sprzętu komputerowego, ale te kwestie stają się coraz łatwiejsze do przezwyciężenia.
Planowałam zapytać, czy uważa Pan je za przydatne, ale użyte przez Pana określenie ‘nieodzowne’ brzmi jednak zdecydowanie lepiej. Podtrzymuje Pan?
Zdecydowanie tak. W ogóle optymalnie byłoby, gdyby każdy realizujący podstawę programową nauczyciel, korzystał z różnych form doskonalenia zawodowego – on-line i off-line. Ale dla tych, którzy takiej możliwości nie mają, kursy on-line są najlepszą formą zdobywania wiedzy i interakcji z innymi pedagogami. To naprawdę cenna, wspierająca nasze wysiłki inicjatywa.
Oczywiście musimy monitorować na bieżąco jak dużo nauczycieli jest pozbawionych dostępu do różnych form wsparcia, rozwoju. Dzięki tej wiedzy będziemy mogli efektywnie umożliwiać im dostęp do dogodnych form szkolenia, kierować informacje do właściwych grup docelowych.
Będziemy szukać białych plam na mapie?
Tak. I będziemy starali się dotrzeć tam z ofertą edukacyjną wykorzystując zrealizowane już działania, istniejące materiały.
eTwinningiem będziemy otwierali szkoły „na nowe”?
Tak. Ja jeszcze raz podkreślę, że eTwinning jest wyjątkowym, naprawdę wyjątkowym programem. Nie tylko ze względu na siłę rażenia, bo fakt, że tyle szkół bierze w nim udział przecież z czegoś wynika. eTwinning jest maksymalnie pozbawiony barier, które szkoły napotykają w innych projektach. W związku z tym ten potencjał należy wykorzystać. To, co się dzieje w eTwinning działa na nauczycieli i całe szkoły zachęcająco i motywująco.
Myślę, że ważnym aspektem jest docenienie nauczycieli, pokazywanie ich inicjatyw, tak żeby mieli poczucie, że ich praca jest ważna, dostrzegana i z dumą mogą się nią dzielić. Bycie członkiem tej ogromnej społeczności zdecydowanie im to ułatwia.
Reasumując. Warto?
Warto! eTwinning to doskonałe narzędzie. Mamy do niego dostęp i należy z niego korzystać.
Rozmawiała:
Monika Regulska
Najnowsze komentarze